Wtorek był dniem kulinarnych popisów: Paulina przygotowała pyszny placek po węgiersku a Dagmara- sushi. Ja, jak przystało na typowego gościa tylko jadłam, piłam, jadłam. Nie przepadam za sushi, ale musze przyznać, że Dagmara przygotowała je doskonale, może tylko ryż za bardzo kleił się do zębów (patrz zdjęcie nr 1). Wczorajsze popołudnie umilały(?) nam koty z Wileńskiej.
Tak zaczął się ubiegły weekend, czyli standardowo: Daga, ja i Kazamaty. Jedynym urozmaiceniem było ciastko w Bombonierce, jednak jakbym wyjasniła co nami kierowało, to rozwiałabym ostatnie pozory,dotyczące mojego/naszego stosunku do alkoholu. We started our weekend like always: drinking in Kazamaty Pub, well.. almost like always because we went for a cake also. Hmm, it looks like Daga and I will join to AA group, soon.
Nie wiem czy to ilość spożytego alkoholu czy sentyment do czasów dziecięcych spowodował dziwne zachowanie Dagmary :) / I don't know if it was because of alcohol but as you can see Dagmara missed her childhood a lot :) I te oczy/ These eyes! Poor baby, come to mama :*
Miało być opalanie w Czechach, grill i wielka wyżerka, a skończyło się lepiej niż przewidywaliśmy, mimo iż ani Czech ani grilla nie było. Nie napiszę gdzie ostatecznie dotarliśmy bo wtedy wszyscy zaczną tam jeździć i już nie będzie tak fajnie :) I ostatecznie nawet policja nas olała. Ooooj! :D
We had plan: tanning and bbq in Czech Republic, but at the end we went to secret place and had incredible fun!
Wielkie plażowanie
Uprowadzona siłą i lekko podtopiona :)
Dagmara i Bartek ćwiczyli nowe pozycje w wodzie, jednak nie przewidzieli...
... że Dagmarka zjadła za dużo czeskiej musztardy i swoją masą utopiła biednego Bartka :(
Z tego też powodu Ziemowit postanowił pożegnać się ze wszystkimi i ostatni raz zasalutował :)
A to niespodzianka! Bartek ożył! :D
Michał Anioł pozazdrościłby takiej kompozycji i dramatyzmu w wygięciu linii ciała!